Filmy Ultra HD Blu-ray (4K). Dlaczego niektóre pozycje nie są tak naprawdę w 4K?

sobota, 20 sierpnia 2016

Filmy Ultra HD Blu-ray (4K). Dlaczego niektóre pozycje nie są tak naprawdę w 4K?



Rozwijam temat poruszony w poprzednim wpisie, próbując odpowiedzieć na pytanie, dlaczego niektóre filmy reklamowane w 4K, tak naprawdę nie są w 4K?

Aby zrozumieć lepiej wpis, posłużę się paroma krótkimi definicjami pojęć, którymi posługuje się branża filmowa, w procesie kręcenia filmu.


"MASTER" to kopia-matka filmu, często bez efektów specjalnych (VFX) oraz bez ostatecznych szlifów - post-processing, na który składają się takie m.in. jak color grading - czyli gradowanie kolorów, proces w którym powstaje ostateczny "look" filmu - jest to nieobrobiona surowica prosto z kamery. Wyróżniamy mastery albo analogowe, kręcone na kliszy filmowej - standardowo dla filmów jest to 35mm klisza (czasem 16mm - np. serial "The Walking Dead" albo 70mm - filmy dla kina IMAX) albo cyfrowe, kręcone nowoczesnymi kamerami np. ARRI ALEXA albo RED w formacie nieskompresowanym.

Jak wiemy, o ile klisza tak naprawdę rozdzielczości nie ma (chociaż mimo sporów filmowców, powyżej pewnej wartości - obecnie nieosiągalnej - z kliszy 35mm wyciągnie się po pewnej granicy tylko więcej szumów, niż szczegółów), tak materiał cyfrowy - jak najbardziej. 

Niestety, nie wszystkie filmy są kręcone w 4K albo wyżej. Dużo filmów jest kręconych w 2K, 2.8K, 3.2K - rozdzielczości jest prawdopodobnie tyle co filmów. Nietrudno się domyślić, iż chodzi tutaj o budżet. Oczywiście nie muszę tutaj tłumaczyć, że filmy te nie są kręcone w byle formacie MP4 - nie, są to albo nieskompresowane albo lossless (skompresowane, lecz na tej samej zasadzie co pliki ZIP/RAR - po odkompresowaniu mamy taki sam obraz jak przed skompresowaniem) formaty, zajmujące gigantyczne wartości, do kilkuset gigabajtów na minutę filmu.

To, co widzimy - na przykład - w dużej większości kin w Polsce jako film, to cyfrowy plik, specjalnie zabezpieczony i dostarczony do kina albo na dysku twardym albo drogą satelitarną, skompresowany w formacie MJPEG w wersji specjalnie przygotowanej dla kin cyfrowych, w rozdzielczości 2K, a więc niewiele większej, niż 1080p.

Niektóre filmy są kręcone w wartościach wyższych niż 4K np. 5K albo 6K, jednakże pies leży pogrzebany dopiero przy post-processingu. Jak wiemy, nałożyć efekty na film jest bardzo trudno, jest to bardzo czasochłonny i kosztowny proces. I tak znowu w imię oszczędności, film nakręcony w 5K jest post-procesowany, dokonuje się na nim color grading w rozdzielczości tylko np. 3.2K. 

Wobec tego, wynikowy plik filmowy to jedyne 3.2K i następnie to podnosi się do rozdzielczości 4K i nagrywa się na płycie Ultra HD Blu-ray.

Wobec tego rezultatem jest film, który nie jest tak naprawdę filmem 4K. Można powiedzieć, zatem, że klienci są nabijani w butelkę. Niestety nie jest to do końca prawda - studia filmowe zwyczajnie nie dysponują materiałem prawdziwym 4K.

Jeżeli dostaniemy materiał wynikowy 2K, to tak naprawdę lepiej kupić film w wersji Blu-ray - za dużo nie zyskamy. Chyba, że film został nakręcony w technologii HDR - a tego Blu-ray już nie uciągnie - wtedy nawet przy rozdzielczości 2K zobaczymy różnicę - nie w rozdzielczości, lecz w ogólnym zakresie barwnym filmu.

Obecnie dla studia filmowego najprościej uzyskać rozdzielczość 4K, skanując kliszę filmową do tej rozdzielczości.

Niestety 4K nie jest jeszcze takim standardem, jak się nam wydaje.






0 komentarze :

Prześlij komentarz