Klawiatura przyszłości. Projekt Sonder i klawiatury działające w oparciu o technologię E-ink
Kojarzycie technologię E-ink? Do tej pory była wykorzystywana w popularnych w kręgach moli książkowych, do czytania e-booków. Większość z Was zapewne miała styczność z tą technologią - charakteryzuje się tym, iż wyświetlacz taki ma ogromnie długi czas działania na baterii, wyświetla jedynie czarne litery (jest przystosowany stricte do czytania książek) i przede wszystkim nie męczy tak wzroku, jak czytanie literek z komórki, tabletu, czy innego urządzenia. A co gdyby taką technologię zastosować do klawiatury?
Przykład wyświetlacza E-ink. |
Parę słów o technologii E-ink.
E-ink jako technologię ciężko zakwalifikować. Z jednej strony należy do pewnej niszy, a z drugiej strony co i rusz widuję takie urządzenia w komunikacji miejskiej. Pewnym jest, że stosują go prawie wszystkie urządzenia do odczytywania e-booków. Mówię tu o prawdziwych urządzeniach tego typu, a nie smartfonach i tabletach, bo przy tych można sobie nieźle popsuć oczy. Urządzenia te są cienkie, niesamowicie wydajne bateryjnie, z uwagi na bardzo oszczędny ekran. Jednocześnie mają sporo wad, dla przykładu brak jakiegokolwiek podświetlenia, którego tradycyjna książka również nie ma.
Widoczny na górze GIF obrazuje projekt Sonder firmy Apple, pokazujący rewolucyjną klawiaturę, w którym każdy przycisk jest w rzeczywistości małym wyświetlaczem typu E-ink. W zależności od potrzeb, możliwa jest dowolna zmiana symbolu na danym klawiszu, np. w momencie przeglądania Facebooka pojawią się opcje "Like", czy też inne, a w przypadku odpalenia odtwarzacza muzycznego - przyciski Start / Pauza / Stop / Przewiń. Ewentualnie, jeżeli dużo podróżujemy i znamy dużo języków o innym układzie klawiatury (tak, są takie, nie tylko QWERTY człowiek stosuje ;-)) to również możliwa będzie zmiana układu klawiatury.
Jak widzimy na wyżej wstawionym GIFie, nie wszystkie przyciski są wyświetlaczami. Niektóre pozostają niezmienne - takie jak Ctrl, Shift, Spacja, Caps Lock, Tab, czy Esc.
Rozwój.
Pomysł jest jak najbardziej ciekawy i gigantowi z Cupertino nie można odmówić jednak "pchania" tego przemysłu do przodu, nie ważne jak niektóre pomysły są postrzelone, to bez eksperymentów nie ma rozwoju, a taka klawiatura miałaby naprawdę sens.
Co najlepsze, o ile rozwój klawiatur nie stoi w miejscu, ponieważ co i rusz różne firmy mają nowy pomysł na nasze klawisze, to w Sonderze będziemy mieć do czynienia z klawiszami fizycznymi. Wbrew pozorom nie jest to takie proste dla producenta - pod każdym klawiszem jest wszak ekran e-Ink, wobec czego niezbędne jest zastosowanie rozwiązanie, które będzie chroniło ten ekran od wielokrotnych uderzeń klawiszy naciskanych przez użytkownika. Jeżeli ktoś pisze, jak stara maszynistka, to taka klawiatura mogłaby nieźle oberwać ;-).
W innych klawiaturach, czy to podświetlanych, czy też nie, przychodzi na myśl np. klawiatura zastosowana w najnowszym laptopie, a raczej urządzeniu 2-w-1 Lenovo YOGA Book, w którym to klawiatura jest jedynie podświetlanym panelem dotykowym z modułem haptic feedback - w gruncie rzeczy modułem wibracji, który lepiej lub gorzej, poprzez odpowiednio wyprofilowane wibracje "udaje", że użytkownik ma do czynienia z fizycznymi klawiszami. Emulacja, emulacją, ale prawdziwe sprzętowe przyciski jednak są o wiele lepsze i rozwiązanie Apple jest w tym przypadku o wiele ciekawsze.
Kiedy premiera takich klawiatur? Jeżeli chodzi o Apple, to możemy ich się spodziewać prawdopdoobnie już w 2018 roku w przyszłej generacji MacBooków, lecz jest to na chwilę obecną informacja niepotwierdzona, natomiast jeżeli chodzi o inne firmy, to znając życie pomysł zaraz skopiują :-).
Na powyższym obraz widzimy klawiaturę Optimus Maximus firmy Art Lebedev (2007). Klawiatura ta pozwalała na zastąpienie każdego z fizycznych klawiszy, które można było zaprogramować, dowolną ikoną o rozdzielczości 48x48 pikseli. Każdy z programowalnych, fizycznych przycisków był w istocie małym ekranem OLED.
Alternatywy.
Montowanie wyświetlaczy w klawiaturach nie jest wcale pomysłem nowym i trzeba to podkreślić. Rewolucyjność użycia wyświetlacza (lub wyświetlaczy - być może klawiatura będzie po prostu jednym wielkim wyświetlaczem z poddzielanymi przyciskami) polega na użyciu technologii e-Ink, która będzie znacznie wydajniejsza niż obecne "innowacje".
Optimus Maximus (2007) |
Co w tym modelu "nie pykło". Przede wszystkim - i jestem tego stuprocentowo pewien - cena. Wyobrażacie sobie dać 2068$ - tak nie pomyliłem się - słownie dwa tysiące baksów, z natką, za możliwość oglądania ikon programów na klawiaturze? Wspaniała cena prawda? Za taką cenę możemy obecnie dostać naprawdę wypasionego laptopa, a komputer stacjonarny taki, że by udźwignął najcięższe obecnie napisane aplikacje. Ale po co taki sprzęt, lepsza jest taka klawiatura.
Optimus Popularis (2011) |
Jednocześnie w 2011 roku producent zapowiedział model Optimus Popularis, jednocześnie obiecując, iż klawiatura tym razem będzie znacznie tańsza.
Co różniło oba modele - właśnie fakty wykazane wyżej - w przypadku Maximusa, każdy z przycisków był maleńkim ekranem OLED o rozdzielczości 48x48, tymczasem w Popularis był to jeden wielki ekran OLED, a dopiero na nim umieszczone były przyciski. Różnica to kolosalna - o wiele prościej i taniej przecież wyprodukować jeden ekran i ponad 100 przycisków, niż ponad 100 ekraników i jeszcze do tego kilkaset przycisków.
W przeciwieństwie do Maximusa, Popularis nigdy do produkcji nie trafił. Czy niestety? Sam pomysł był nieźle postrzelony. Na zakup takiej klawiatury chętnych była garstka - jeżeli w ogóle. Niestety projekt ten, w imię postępu musiał trafić na śmietnisko technologii - i z taką ceną niech lepiej z niego nie wraca.
Firma wypłynęła ponownie, tym razem w roku 2010. Zaprezentowała światu... no właśnie. Co Wam to przypomina? 100 punktów dla tego, który powie, że pilot do telewizora. Naliczyłem tutaj 6 fizycznych przycisków. A cena? 1086$. Jedynie połowa Maximusa, przy ... no mówiąc troszkę mniejszej ilości ekraników.
Obecnie pojawiają się w internecie różne ploty, iż firma wraca z hukiem. Lepiej może niech nie wraca. Skupia się na tworzeniu drogich i ekstrawaganckich akcesoriów do klawiatur (tak, dobrze przeczytaliście - jakby klawiatura już nie była sama w sobie "akcesorium" ;-)).
Mimo, iż pomysł był wykonany fatalnie, cena zwalała z nóg, to jednak pomysł był ciekawy i do rozwoju się przyczynił.
W innym wpisie opowiem również o klawiaturze Razor Switchblade oraz o konceptach Microsoft Adaptive Keyboard, które bazują na pomyśle firmy Art Lebe-cośtam (nazwa koszmarna).
I teraz, skoro już prześledziliśmy losy tego nieudanego eksperymentu, możemy wyciągnąć wnioski na przyszłość - nie porywać się z motyką na słońce, oferując ekrany - i to OLED, które nadal nie są tak tanie w klawiaturach, lecz lepiej bazować na czarno-białych, lecz wydajnych i łatwych w użyciu ekranach e-Ink.
Swoją drogą, ile razy tak naprawdę patrzycie na swoją klawiaturę? ;-).
0 komentarze :
Prześlij komentarz