Black Friday w Polsce, czyli dlaczego prawdziwe promocje u nas nie istnieją

piątek, 25 listopada 2016

Black Friday w Polsce, czyli dlaczego prawdziwe promocje u nas nie istnieją


Adopcja Black Friday w Polsce przebiega mniej więcej w takim tempie, jak adopcja święta Halloween - niby widzi się poprzebierane dzieci, lecz nadal jest to święto w naszym kraju niszowe. O ile jednak sposób obchodzenia Halloween z USA ma coś wspólnego, tak w Polsce Black Friday jest traktowane bardzo po macoszemu.
Na wstępie chciałbym oczywiście nakreślić, iż porównanie Black Friday i Halloween jest nieco słabe, gdyż Black Friday żadnym świętem nie jest. Być może świętem w wymiarze konsumenckim - to tak. Ale skoro jedno i drugie jest sukcesywnie adoptowane z USA, to takie porównanie wydaje się jednak sensowne.
Wszyscy widzieliśmy przerażające urywki z USA, publikowane co roku przez stacje telewizyjne w ostatni piątek każdego listopada - tłumy tratujących się ludzi, wyrywających sobie nawzajem zakupione "fanty". Jeżeli przerażają nas przeceny karpia w Lidlu i legendarne już akcje przeceny torebek marki Witchen, czy też Crocsów (a słusznie - powinny), to przy USA taki Lidl może się schować. Tam to dopiero jest jatka. Dość powiedzieć, że co parę lat Black Friday w USA kończy się dla kogoś tragicznie - co kilka lat w jakimś centrum handlowym jest tratowana i kończy się to dla niej wycieczką na drugi świat. Bo chciała kupić telewizor 50 dolarów taniej. Dosłownie. Za to praktycznie co roku jakaś osoba odnosi większe, bądź mniejsze obrażenia.

 Powyżej przypomnijmy sobie najlepsze kompilacje walk na Black Friday - począwszy od roku 2014...
2015 rok.
I pierwsze filmiki z tego roku.

Powstała nawet specjalna strona internetowa: http://blackfridaydeathcount.com/ która zajmuje się prowadzeniem szczegółowej statystyki ofiar "Czarnego Piątku". Przerażające.

Na szczęście od paru lat "Czarny Piątek" przenosi się do internetu - i słusznie. Kto pierwszy kliknie, ten dostanie produkt w obniżonej cenie. Bez obrażeń, jedynie z cichym wkurwieniem na ustach, jeżeli przemknie nam fajna oferta.

No tak, ale w USA, to mają promocje. Dystrybutorzy elektroniki szykują na Black Friday specjalne przeceny, różne zestawy, zestawiki. Tam promocje mają wymiar prawdziwy, a w Polsce? Niekoniecznie.

W Polsce stosuje się niestety metodę "na debila". Sklepy wykonują znany wszystkim i stary jak świat proceder. Załóżmy, że jakaś gra kosztuje 119 złotych. Sklep podbija tę cenę, gdzieś na dwa tygodnie przed BF, do 189 złotych. Następnie, gdy wybija godzina "zero", przekreśla cenę 189 złotych i wstawia spowrotem cenę 119 złotych. Efekt? Widząc impulsowo przecenę o te 70 złotych, wydaje się nam, że w kieszeni jest prawie "stówka" więcej i klikamy "Kup teraz". 

Jako, że nie chcę się narazić na zarzut wszelkiego rodzaju pomówień, tym razem powstrzymam się od publikowania konkretnych przykładów. Prawda ta jest stara jak świat i nie dotyczy jedynie Black Friday. Po prostu tak działają promocje w Polsce ;-).

Miłego "Czarnego Piątku" :-).

1 komentarz :