Project Ara. Przyszłość smartfonów czy niepotrzebny gadżet?

sobota, 25 czerwca 2016

Project Ara. Przyszłość smartfonów czy niepotrzebny gadżet?



Project Ara zadebiutuje na amerykańskim rynku konsumenckim już w następnym roku. Warto się bliżej przyjrzeć temu ciekawemu projektowi firmy Google. Modularne smartphony melodią przyszłości? Sprawdźcie sami.


Project Ara został przedstawiony światu już jakiś czas temu. Koncepcja telefonu modularnego wydaje się jednak wciąż melodią przyszłości. Możliwość wymiany części, jak w komputerze PC, spotkała się, jak większość wynalazków, ze sceptycyzmem. Google szumnie zapowiada, iż zestawy developerskie trafią pod ich skrzydła już na jesieni tego roku, natomiast wersja konsumencka – w niesprecyzowanej części 2017 roku.

Koncepcja ta jest o tyle ciekawa, iż będziemy na początku nabywać podstawkę, starter kit – samą ramkę smartfona (z podstawowym wyświetlaczem, baterią, słabym procesorem i Wi-Fi), której koszt ma wynieść ok. 50 dolarów amerykańskich. Dalsze części będziemy mogli sobie kupić sami – takie jak: ekran, kamera, karta dźwiękowa, karta internetowa itd. Zdaniem Androidstrefy, w koncepcie tym natychmiastowo rzuca się w oczy świadomość Google’a, iż smartfony zaczynają być do siebie zbyt podobne, zbyt mało ich różni. Producenci dwoją się i troją, by zaprezentować coś nowego, lecz od dłuższego czasu na rynku panuje stagnacja – wszystkie smartfony wyglądają podobnie, wszystkie mają podobny, prostokątny kształt, ekran dotykowy i zwykle dwa czy trzy przyciski. Sytuacji nie ratują różnorakie wodotryski, gdyż nie o tą innowację chodzi.

Za pomocą Project Ara to my będziemy decydowali, jakie komponenty nam są potrzebne. Przestanie już być argumentem, iż tak naprawdę jeżeli posiada się w domu prawdziwy aparat cyfrowy, to po co komuś ten w smartfonie? Po prostu go sobie nie nabędzie, a na jego miejsce wstawi coś innego. Jeżeli komuś nie pasuje moduł GPS w telefonie, z racji powolności działania, będzie sobie mógł sprawić po prostu lepszy moduł. To samo z dźwiękiem dla audiofilów.

Mimo optymistycznej koncepcji, należy wyrazić parę obaw. Pojawia się tu obawa pierwsza, udowodniona już historycznie, iż jest to obawa jak najbardziej realna. Wszyscy bowiem znamy sytuację tzw. gniazd rozszerzeń. Gniazda te popularne były w jeszcze w ubiegłym stuleciu, gdzie producenci elektroniki konsumenckiej ładowali w swoje sprzęty gniazda, które miały rozszerzać funkcjonalność nabytych urządzeń, by ich potem w ogóle nie używać, tudzież wypuścić jeden, niepotrzebny nikomu gadżet rozszerzający. Dla przykładu podam tutaj video konsole do gier, gdzie Nintendo w swoim Nintendo Entertainment System zainstalował port rozszerzeń, który praktycznie w ogóle nie był użytkowany, a po drugie, w przypadku produktu Sega Genesis – port był wręcz nadużywany, tworząc z konsoli przerażające monstrum – 32X oraz Sega CD.

Można stwierdzić, w pewnym sensie, że gniazdo rozszerzeń ewoluuje właśnie w modularność, gdzie gniazdo rozszerzeń jedynie rozszerza możliwości danego sprzętu, tak w tym przypadku te możliwości może wręcz zastąpić.

Jednakże sytuacja w tym przypadku jest zgoła odmienna, po pierwsze Project Ara jest urządzeniem, które od samego początku ma w założeniu być telefonem modularnym, a także inne wsparcie jest producentów sprzętu, którzy nastawieni są entuzjastycznie.

Kolejnym problemem jest to, iż mimo modularności sprzętu, sama podstawa może stać się szybko zacofana. Otóż podjęto w tym kierunku szereg działań, instalując szybkie złącza – podstawka – 10gbits/sekundę, a moduły, w rozmiarach 2×2 – 20gbits/sekundę.

W jaki sposób będzie można nabyć moduły? Google zapowiada, iż otworzy specjalny sklep, w którym będzie można nabywać oficjalne moduły, natomiast możliwe będzie – co niezwykle ważne – instalowanie modułów nieoficjalnych – co jest informacją bardzo ważną, gdyż wsparcie producenta ma bardzo duże znaczenie, ale wiele razy doświadczyliśmy, co mogą dokonać użytkownicy produkujący oprogramowanie we własnym zaciszu – homebrew. Uważam, iż to właśnie wsparcie nieoficjalnych modułów wywoła odpowiedni efekt „wow”.

Moduły będzie można wymieniać metodą hot-swap, a więc bez otwierania ani nawet wyłączania telefonu – po prostu podłączamy i właściwie tyle.

Wreszcie, jakiego rodzaju to będą moduły? Możliwości są właściwie nieskończone. Pewnie myślicie o częściach typowo smartphonowych – otóż to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Planowane są moduły związane z medycyną – np. pomiar cukru w przypadku choroby cukrzycowej (i zapisywanie go w odpowiedniej aplikacji – niezwykle przydatna funkcja), pomiar krwi, tętna, pulsu, w sposób dokładniejszy niż dotychczas, moduły pozwalające na zainstalowanie taniego projektora (prezentacja w kieszeni? proszę bardzo!). Graczy zaś ucieszy z pewnością moduł z fizycznymi przyciskami, pozwalający w końcu grać na smartphonie, jak na pełnoprawnej konsoli przenośnej, do której urządzenia te mają, niestety, niewykorzystany potencjał.

Czy w takim razie w ogóle można nazywać to smartphonem? Być może tak, ale każde urządzenie stanie się spersonalizowanym, wyspecjalizowanym urządzeniem przeznaczonym bezpośrednio potrzebom danych ludzi. W końcu będzie można powiedzieć, że czyjeś urządzenie w pełni spełnia dane potrzeby.

0 komentarze :

Prześlij komentarz