Złącze mini-jack RIP – 1964 – 2016 – część I

niedziela, 26 czerwca 2016

Złącze mini-jack RIP – 1964 – 2016 – część I




Coraz więcej producentów smartfonów – w tym Apple – opowiada się za zastąpieniem gniazda mini-jack w swoich telefonach. Czy słusznie? 

Obecnie na rynku smartfonów panuje trend usuwania gniazda mini-jack, służącego do wpinania kultowych słuchawek. Złącze jack stosowano w telefonii już od zarania dziejów – od 1878 roku (!), a w nowoczesnej wersji, czyli 3.5milimetrowego złącza, od ok. 1964roku, kiedy to firma Sony wprowadziła pierwsze przenośne radio z wyjściem na słuchawki posiadającym wtyk o takiej średnicy.

Na niebezpieczny, lecz progresywny ruch zdecydowały się do tej pory firma LeEco, dynamicznie rozwijający się producent smartfonów oraz Motorola, której nowy model smartphonu Moto Z prawdopodobnie nie będzie już zawierał gniazda mini-jack.

Za argumentami standardowo stosowanymi przez producentów, przemawia prosty fakt, iż mini-jack to już przeżytek. Jakby się obiektywnie zastanowić, jest to praktycznie ostatni analogowy komponent, relikt z przeszłości stosowany w elektronice. Jego wygoda jednak sprawia, iż nadal jest i prawdopodobnie jeszcze będzie stosowany. Z racji również tego, iż smartfony są coraz bardziej cienkie w swoim designie, również to przemawia za usunięciem tego złącza, które mimo tego i tak jest praktycznie mikroskopijne.
Wydaje się jednak, iż nie chodzi tu o rozmiar gniazda, możliwości, czy też wielkość smartfonów, które niedługo pewnie zaczną przypominać grubością kartkę-kalkę. Jeżeli nie wiadomo co chodzi, to chodzi o pieniądze. Grube pieniądze.

Apple zapowiedziało już szumnie, że kolejny iPhone nie będzie już miał gniazda mini-jack, a dźwięk będzie przesyłany za pomocą złącza Lightning. W urządzeniach z Androidem zaś funkcję mini-jacka przejął port microUSB-C. Oznacza to, iż muzyka będzie przesyłana od tej pory cyfrowo, co rozwiąże problem umieszczania w telefonach konwerterów A/D, D/A (Analogowe do Cyfrowego), gdyż dźwięk będzie w pełni przesyłany cyfrowo.

Na tę wieść ucieszyli się zapewne topowi producenci wszelkiej maści słuchawek – osobistego, muzycznego sprzętu przenośnego. Na pewno marki typu Beats (których własnością jest zresztą Apple) zacierają już ręce, aby wyprodukować parę nowych, ostentacyjnie drogich modeli – wszak nowa technologia, to i można będzie podbić cenę o kilka(set) złotych wyżej. Nie chcę, by ten wpis został źle odebrany – lubię postęp, lecz nie wygląda to zbyt dobrze.

Kolejną kwestią są cyfrowe zabezpieczenia. Otóż, jak dobrze wiecie, od zarania dziejów właściciele praw autorskich toczą zaciekły bój z piratami. Największym wyłomem do odtwarzania muzyki nie jest tutaj format MP3 – z tym Apple sobie poradziło, efektywnie blokując użytkownikom dostęp do wszystkiego, co nie zostało przetworzone przez oprogramowanie Apple, z doklejonymi zabezpieczeniami. Największym wyłomem jest właśnie… samo gniazdo mini-jack, a ściślej sposób przesyłania muzyki (!). Pamiętamy wszyscy zabezpieczenia FairPlay, które złamano za pomocą wyłomu PlayFair – chodziło o złamanie zabezpieczeń plików AAC sprzedawanych przez firmę Apple. Sposób, w jaki złamano te zabezpieczenie, na papierze wygląda zaskakująco prosto – otóż wyłom polegał na wychwyceniu momentu, w którym karta dźwiękowa przesyła sygnał analogowy. Ponieważ odtwarzanie muzyki przez iTunes w pewnym momencie musi odbywać się w sposób analogowy – bo inaczej użytkownik nie mógłby tej muzyki w ogóle odtworzyć, to karta dźwiękowa musiała dostać, w końcu, na pewnym etapie, dźwięk pozbawiony zabezpieczeń. Wtedy uruchamiał się wspomniany wyłom, który zwyczajnie zgrywał sygnał, który dostawała karta dźwiękowa, a więc bez zabezpieczeń.

Spytacie się – jak to się ma do gniazda mini-jack i czemu ma służyć ta dygresja? Otóż zastosowanie nowego złącza, czy to Lightning, czy to USB-C / microUSB-C, jak wspomniano wyżej, pozwoli na wyeliminowanie konieczności konwersji dźwięku do postaci analogowej. Dźwięk będzie przesyłany wyłącznie do postaci cyfrowej, a stąd już tylko krok do całkowitego zaszyfrowania dźwięku, w celu zabezpieczenia go przed kopiowaniem – i to dwustronnie – ze strony urządzenia, jak i słuchawek.
Więcej w części II, dostępnej już jutro :-).

0 komentarze :

Prześlij komentarz