PlayStation Now dostępne na PC! Recenzja usługi
Dokładnie miesiąc temu, od daty tego wpisu, Sony udostępniło aplikację PlayStation Now na komputery PC. Obecnie usługa nie jest jeszcze dostępna w Polsce, lecz zagrzała swoje miejsce na tyle długo, że czas na jej obiektywną recenzję.
Recenzja ta zapewne będzie wielokrotnie aktualizowana o nowe informacje. Dlaczego? O tym dowiecie się już niżej.
Usługa jest na Starym Kontynencie dostępna jedynie w kilku krajach - Wielka Brytania (całe terytorium, a więc Walia, Anglia, Irlandia, itd.), Holandia, Belgia. Z uwagi na bardzo skąpe pokrycie terytorialne, na wsparcie usługi w naszym kraju możemy liczyć za dobre parę lat i niestety pewnie na szarym końcu.
Gwoli wyjaśnienia - PlayStation Now jest już prawie dwuletnią usługą, najpierw uruchomioną w formie open beta w USA, która została tak naprawdę powołana w celu rozwiązania palącego giganta problemu, a także spożytkowania zakupionej ich technologii: punktując zatem:
- PlayStation Now rozwiązuje problem braku wstecznej kompatybilności PlayStation 4 w stosunku do jej starszej siostry - PlayStation 3. Nie byłoby to problemem, gdyby nie to, iż Xbox One oferuje wsteczną kompatybilność gier z Xboxa 360 - i to całkowicie za darmo, w formie regularnie dodawanych pozycji gier wspieranych. W tym celu Microsoft przygotowuje w gruncie rzeczy spersonalizowane emulatory Xbox 360, pozwalające na emulowanie gier wchodzących w skład listy kompatybilnych wstecznie gier.
- PlayStation Now stanowi spożytkowanie technologii, wynalezionej przez zakupioną przez Sony firmę Gaikai.
- Można stwierdzić, że jest to marketingowy zabieg, w celu wypromowania PS Vita oraz PS TV. Jak wiemy, oba produkty obecnie jednak za mocno nie przędą.
- W końcu, usługa pozwala na prozaiczne zwiększenie finansów firmy - poprzez oferowanie gier, które były wcześniej ekskluzywne tylko na platformach Sony, na inne platformy, np. PC właśnie, niebawem Mac, a także wybranych, nowych modelach telewizorów ze Smart TV producentów: Sony oraz Samsung, a także wybranych modeli odtwarzaczy Blu-ray. Być może w przyszłości będą to również platformy mobilne.
- Chyba jednym z celów pośrednich, będzie zwiększenie sprzedaży DualShocków ;-) ale o tym niżej.
PlayStation Now pozwala na streamowanie gier (tj. odbieranie na urządzeniu obrazu i dźwięku z rozgrywki, którą sterujemy gamepadem np. DualShockiem) na dane urządzenie, oferujące tę usługę. Oznacza to, iż właściwą moc obliczeniową, dokonuje serwer usługi, postawiony "gdzieś-tam", natomiast do nas trafia obraz i dźwięk, wysyłany z tego serwera. My zaś wysyłamy serwerowi polecenia za pomocą DualShocka (albo innego pada - jak przekonacie się niżej) i w ten sposób możemy sobie pograć. Niby proste do wyjaśnienia, a jednak wymagało opracowania pionierskiej technologii. Przede wszystkim takie rozwiązanie potrzebuje nie tyle internetu o dużej prędkości, co o małym czasie reakcji (to są również dwie różne sprawy). Logicznym jest, iż z naszego łącza trafiają polecenia do serwera, a serwer musi natychmiast nimi odpowiedzieć, np. poruszając naszą postacią. Dlatego też nie jest to rozwiązanie proste do wykonania.
Pozostaje również sprawa jakości przesyłanego obrazu - bolączką streamingu jest przepustowość łącza serwera, które bądź co bądź wysyła nam skompresowany obraz. Prawidłowo oferowany streaming pozwoli nam poczuć się, jakbyśmy obcowali z prawdziwym sprzętem, a zły wygląda jak sterowany przez nas, potwornie skompresowany filmik na YouTubie.
I tak, PlayStation Now określa się Netflixem dla graczy.
Zapewne, co bardziej spostrzegawczy czytelnicy zauważą, iż w jaki sposób udało mi się skorzystać się z usługi na terenie Polski, skoro usługa na terenie Polski jest niedostępna?
Na szczęście Sony zlitowało się z blokadą regionalną, a przynajmniej w części. Z polskiego adresu internetowego nie pobierzemy aplikacji pozwalającej na grę na PC. Musimy niestety skorzystać z VPN, a konto Sony Entertainment Network założyć na dane z Wielkiej Brytanii. Jeżeli to jednak zrobimy, możemy pobrać aplikację na komputer, a VPN wyłączyć, gdyż sama aplikacja nie posiada blokady regionalnej. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy jest to przeoczenie, czy może świadome zagranie Sony, w każdym razie po prostu tak jest - aplikacja nie sprawdza później, z jakiego kraju pochodzi nasze IP. Podobnie możemy zagrać w wersję amerykańską usługi. Miłe zaskoczenie.
Do użytkowania usługi potrzebujemy zatem konta SEN, najlepiej na adres brytyjski - dowolny, VPNa, aby pobrać aplikację PS Now na komputer oraz dowolny gamepad, podłączany przez USB. Dlaczego dowolny - spytacie się - w końcu Sony wszędzie ostrzega, iż konieczny jest DualShock - 3 lub 4. Otóż nie, Sony dopuściło się w tym przypadku dosyć brzydkiego chwytu marketingowego, wprowadzającego konsumentów w błąd. Nie jest wam potrzebny DualShock. Może to być dowolny gamepad, działający na zasadzie XInput, a również DirectInput. Wielu użytkowników przekonuje, że działają pady z Xboxa 360, czy też Xboxa One. Mało tego - w sposób prawidłowy rozkładają przyciski. W testowanym przeze mnie padzie Speedlink TORID - wzorowanym na padzie Xboxa 360, działają bez problemu nawet wibracje. Inna sprawa, że może być problem z obsługą niektórych zaawansowanych funkcji np. kontrolera ruchowego, a bardziej siermiężne i starsze pady, mogą źle mapować przyciski. W każdym razie Sony zarzeka się na stronie internetowej usługi, iż tylko Dual Shock jest wspierany, podczas gdy inne pady działają równie dobrze. Trochę brzydka to zagrywka.
Straszący użytkowników (w tym mnie ;-)) "dzyngiel" do komputera na USB, to nic innego, jak adapter pozwalający na używanie DualShocka 4 bezprzewodowo - bez "dzyngla" możliwe jest to tylko przewodowo. Żeby nie było nieścisłości - inne pady, poza Dual Shockiem 4, można używać bezprzewodowo bez "dzyngla". Odstrasza również jego cena - 24.99 dolarów - zatem nawet jeżeli posiadamy DS4, to czeka nas kolejny, 100-złotowy wydatek (akurat w Polsce, tym razem o dziwo cena adekwatna do ceny w USA - dziwne ;-)), jeżeli chcemy poczuć odrobinę komfortu. Za to kolejny minus, ponieważ jeżeli PlayStation Now nam się znudzi, "dzyngiel" możemy wyrzucić do kosza.
Trzeba to jednak Sony oddać, że znając zagrywki giganta, aż dziw bierze, że "dzyngiel" i DS4 nie są absolutną koniecznością na PC ;-).
Przechodząc do samej aplikacji. Biorąc pod uwagę, że usługa działa w 720p - i w większej rozdzielczości nie ruszy, bo takie jest ograniczenie tej usługi, a jej działanie polega na odbieraniu video / audio i przesyłaniu / odbieraniu sygnałów z gamepada, to płynności działania jej interfejsu można sporo zarzucić. Aplikacja startuje dosyć wolno, prosząc nas o login. Aplikacja jest mało responsywna, powoli i dokładnie przetwarza każde wydane przez nas polecenie. Ponadto, widać jeszcze jej niedopracowanie - wydanie aplikacji polecenia powiększenia do fullscreen, powoduje kilkunastosekundową zawieszkę, która po bokach ekranu prezentuje nam ładny misz-masz, rozlewający się po bokach ekranu, zanim ekran w końcu się odświeży.
To samo, gdy próbujemy przełączyć tryb klawiatury i myszki w tryb gamepada - również aplikacja działa mało responsywnie, a proste przełączenie trybu zajmuje zbyt dużo czasu.
To tak na początek, gwoli wytknięcia wad. Sam interfejs, gdy już go sobie odpowiednio ustawimy, działa z kolei szybko i wygodnie. Przypomina nieco główne menu z konsoli PS4. Dostępne gry rozbite są na różne kategorie - polecane przez subskrybentów, możemy również wyszukiwać gry po gatunkach. Wszystkie są opatrzone opisami oraz wysokiej rozdzielczości okładką.
Bez względu na to, jaki podłączymy do aplikacji gamepad, wszelkie symbole wyświetlają się, jakbyśmy podłączyli DualShocka. Żadne to przeoczenie - producent wcześniej by szczezł, zanim by umieścił w aplikacji firmowanej logiem PlayStation symbole znane z Xboxa ;-).
Po wybraniu interesującej nas pozycji - a tych jest około 300-400 (w zależności od regionu, gdyż holendrzy narzekają, iż pozycji jest znacznie mniej) wciskamy przycisk "X" lub "A" i po odczekaniu określonej liczby czasu - zwykle w granicach minuty, czasem trochę dłużej - możemy rozpocząć grę. Jako, że ta, śmiga prawdopodobnie na wielkiej farmie "pe-es-trójek" spiętych ze sobą, po odpaleniu pokazuje nam ekran ładowania danej gry i komunikat, iż się zalogowaliśmy.
Śmieszne to nieco uczucie, widzieć taki ekran ładowania i mieć świadomość, że rżniemy dla Sony sprzęt. Ciekawe jak tam YLOD'y takich konsol ;-). W oddzielnym wpisie zaś wyjaśnię, w jaki sposób działa taka usługa :-).
Jeżeli posiadamy konkretne łącze internetowe - Sony tutaj zaleca minimum 5Mbps. Jeżeli nie mieszkamy na totalnej wiosce i nie korzystamy z jakiejś radiówki / słabego mobilniaka, to takie wymaganie mamy praktycznie na wejściu spełnione. Gorzej z tzw. pingiem - czyli czasem reakcji. Tu już może być gorzej. W każdym bądź razie, zaleca się podłączenie kablowe. Nie ważne, jak wypasiony mamy tutaj router. Jeżeli mamy taką możliwość - ciągniemy kabel i tyle. Uwierzcie mi, zaoszczędzicie sobie mnóstwo problemów innych użytkowników ;-). Tu problem tkwi bardziej w technologii WiFi, niż w mocy routera - każda "przeszkoda" albo dodatek, na drodze sygnał-PC będzie rodziła dodatkowe opóźnienie.
Zatem, obraz wygląda naprawdę dobrze. Co bardziej spostrzegawczy, zauważą na pierwszy rzut oka, że mają do czynienia ze streamowanym obrazem. Niestety to widać, jak na dłoni. Już po pierwszych ekranach tytułowych God of War III, gdy na ekranie pojawiły się napisy w czerwieni, pojawił się color bleeding, charakterystyczny dla skompresowanego obrazu. Niestety tego się na chwilę obecną wyeliminować nie da, bo to nie jest wina, ani kodeka, ani też bitrate strumienia. A jeżeli o sam bitrate chodzi - jest wystarczająco wysoki. Jeżeli PS Now chodzi nam poprawnie, nie uświadczymy wielkich jak cegła makrobloków - wszystko jest sprawnie skompresowane, a rozgrywka toczy się na wysokim poziomie. Widać pewne ślady po kompresji, ale jeżeli wszystko nam poprawnie działa, po chwili o nich zapominamy. Rozdzielczość mogłaby być nieco wyższa - wszak 720p to nieco mało. Ważne, że gry działające w 60 klatkach (tak, wbrew pozorom bywają takie na konsoli) na sekundę, również w takim tempie trafiają na nasz ekran.
Sama rozgrywka działa płynnie, a sterowanie gamepadem jest uzależnione od naszego łącza - jeżeli będzie to dobre łącze, o niskim czasie reakcji - będziemy czuli się, jakbyśmy grali na konsoli, jeżeli nie - wiadomo. Osobiście, mimo wypatrywania problemów z latencją, nie zauważyłem żadnych poważniejszych. Testowany God of War III uruchomił się bez problemów, a sterowanie nie było zbytnio opóźnione. Zauważyłem czasami różnicę w komendach, ale być może to było moje zbytnie dopatrywanie się dziury w całym - można swobodnie grać.
Inna sprawa jest ze stabilnością samej aplikacji. O ile do tej pory nie wyskoczył mi żaden żółty trójkąt, ostrzegający o niskiej jakości połączenia... to poza God of War III w żadną inną grę niestety nie pograłem. Z niewiadomych mi przyczyn, aplikacja crashowała w innych grach tuż po ekranie tytułowym, bez żadnego ostrzeżenia. Nie mam pojęcia czym jest spowodowany ten problem, lecz nie zwalam go na karb samej aplikacji, być może to wina mojego leciwego sprzętu. Problem z wywalaniem aplikacji nie jest zbyt częsty, gdyż tylko kilku użytkowników takie problemy zgłasza.
Spróbuję jeszcze uruchomić aplikację przez Wine na Ubuntu i wtedy zrelacjonuję to w innym wpisie.
O graniu przez WiFi, jak wskazałem wyżej, można niestety zapomnieć, a jeżeli Sony pokusi się o wprowadzenie blokady regionalnej, to również efektywnie nam uniemożliwi rozgrywkę. Już teraz, w oparciu o dane zebrane przez serwis Extremetech, z samej konfiguracji farmy serwerów (o tym, w jaki sposób działa PS Now będzie w innym wpisie), Sony na wejściu (nie licząc opóźnień w wysyłaniu obrazu do użytkownika i otrzymując polecenia od użytkownika) ma już opóźnienie ok. 120-130ms ze względu na sam sprzęt. Dzięki temu, iż Sony nie stosuje obecnie sklepowych PS3 w generowaniu obrazu (tylko specjalnie zmodyfikowane chipy), udało się dosyć znacznie obniżyć ten poziom opóźnienia. Tak naprawdę, jak widzimy, nasze łącze internetowe nie może dać za dużo opóźnienia, by te stało się widoczne. Margines staje się coraz bardziej wąski.
Niestety stabilność aplikacji woła o pomstę do nieba. Napisane jest niezwykle niechlujnie i - jak ktoś dobrze zauważył - Sony powinno udostępniać tę usługę za darmo albo co najmniej za obniżoną opłatę, oznaczając ją wersją beta - wszak na konsolach PS3, PS4 oraz PSVita taka beta funkcjonowała, więc dlaczego nie na komputerach PC?
Nadzieje na przyszłość budzi jednak wsparcie techniczne, które na forach PlayStation Network dwoi się i troi, aby pomóc użytkownikom. Na razie nie oferuje gotowych rozwiązań, lecz zachęca do publikowania opisu problemów (Troubleshooting) i obiecuje zbadanie problemu. Z pewnością cały zespół pracuje nad polepszeniem tej aplikacji i miejmy nadzieję, że któregoś dnia, każdy użytkownik PC będzie mógł najzwyczajniej w świecie chwycić pada i po prostu zacząć grać. Na chwilę obecną, mogą to tylko szczęśliwcy.
A jakie są rodzaje problemów? Przeróżne. Od crashowania aplikacji, po ciągłe przypominanie, że mamy za słabe łącze (a dostają ten komunikat ludzie mający np. 600mbps w SpeedTest ;-)). Osobiście mam ten problem, że gra się uruchamia, ale po momencie mamy crash. Okres próbny mija mi nieubłaganie, a ja nie mogę z niego nawet skorzystać - i prawdopodobnie już nie skorzystam.
Jeżeli byłaby to wersja beta - wszystko byłoby inaczej. Po aplikację sięgaliby testerzy-wolontariusze, a reszta czekałaby na ostateczną wersję usługi. Tak to niestety zmarnowana szansa i falstart - choć miejmy nadzieję, że sytuacja się rozwinie.
Na sam koniec cena. Cena za usługę przeraża właściwie wszystkich - narzekają amerykanie, brytyjczycy, holendrzy i belgowie. Nie będę się wypowiadał może, w jaki sposób się to odnosi na nasz rynek, bo przecież na naszym rynku usługa nie jest dostępna.
Podstawowa opłata - za miesiąc - wynosi 12.99 funtów. Wychodzi na naszą walutę około 65 złotych, także dla nas się ta usługa zwyczajnie nie opłaca. Taką kwotę płaci się za dostęp do internetu, może razem z jakimś podstawowym pakietem kablówki. Jeżeli weźmiemy usługę na więcej miesięcy (dostępne są opcje 3-miesięcznego i 12 miesięcznego abonamentu), to miesięczna opłata będzie wtedy wynosić korzystniej.
Jeżeli ktoś w tym momencie zapłacił za abonament - szczerze mu współczuję, chyba że akurat PS Now mu działa.
Pamiętajmy także, że w ramach abonamentu nie zagramy we wszystkie gry z obszernego katalogu. Niektóre będziemy musieli wypożyczyć i oddzielnie za nią zapłacić. Za funta z paroma pensami dostaniemy grę na 4 godziny - aż do kilkunastu funtów za wypożyczenie gry na 90 dni. Cena zależy od tego, czy gra jest nowa, czy też nieco starsza.
Rachunek zapewne zrobicie sobie sami. Zgadzam się natomiast, że do Netflixa, to PSNow daleko. W ramach abonamentu Netflixa otrzymujemy cały katalog, jakikolwiek by on nie był - na PSNow zaś otrzymujemy część katalogu. Bliżej tej usłudze do naszych rodzimych VoD, których oferowanie jedynie części katalogu w zamian za opłatę, jest starą, znaną wszystkim, brudną zagrywką.
Wszystkich jednak uczulam - za równowartość już 3 miesięcznego abonamentu, dodając parę złociszy, bez problemu zakupimy na Allegro konsolę PS3, używaną, w dobrym stanie, a także interesującą nas pozycję. Ceny gier na PS3 są obecnie bardzo niskie, a gry używane dostaniemy już za kilkadziesiąt złotych. Zakupione gry będą nam służyły kiedy tego będziemy chcieli, offline i bez ciągłego strachu, czy coś nam przerwie rozgrywkę. Nawet jeżeli używane PS3 nam długo nie posłuży (a awaryjne to bestie, nie ma co ;-)), to i tak przeżyjemy z konsolą lepsze chwile, niż z obecnym PlayStation Now.
Posłużę się w tym przypadku małą metaforą. Obecnie granie przy pomocy PlayStation Now, przypomina nieco granie na konsoli, gdy nie zapłaciliśmy rachunków za prąd przez parę dobrych miesięcy. Sejwujemy grę co kilka minut, bo nie wiemy kiedy odwiedzi nas firma energetyczna, w celu zleconego wyłączenia prądu, ale wiemy że to już niedługo nastąpi ;-). I tak jest w PS Now - jak nie urok, to sraczka, jak nie internet, to scrashowana aplikacja.
Takie pytanie retoryczne na koniec - czy to jeszcze rozrywka, czy może już masochizm?
Dodaję jeszcze informację, że katalog PlayStation Now, podobnie jak katalog Netflixa jest zmienny i w każdej chwili Sony może dodać nam nowe gry... ale również je usunąć. Bez ostrzeżenia. Nie jest to celowe zagranie i olewanie użytkowników - jest to spowodowane polityką Sony. Działa ona na tej zasadzie, że dopóki producentowi danej gry, odpowiadają warunki PlayStation Now, jest ona dostępna w katalogu. W przeciwnym wypadku, w każdej chwili, producent może swoją produkcję usunąć. Bez żadnego ostrzeżenia. W przypadku filmów na Netflixa, amerykański gigant posiada określoną licencję na określony film, w określonym czasokresie. W PlayStation Now takiego okresu nie ma. W ten sposób z serwisu zniknęło bezpowrotnie i bez uprzedniego powiadomienia wiele gier. Niestety wraz z grą... tracimy nasze zapisy. Wielu użytkowników boleśnie odczuło nagłe usunięcie gier Final Fantasy XIII / XIII-2, czy Saints Row.
0 komentarze :
Prześlij komentarz