Przewodnik po Wirtualnej Rzeczywitości (VR). Krótka historia technologii.

czwartek, 1 grudnia 2016

Przewodnik po Wirtualnej Rzeczywitości (VR). Krótka historia technologii.


Wirtualna Rzeczywistość nie jest bynajmniej melodią przyszłości - technologia pozwala na wkroczenie w jej świat z pełną parą, ale pojęcia z nią związane są wciąż wielu użytkownikom obce. Artykuł ten pozwoli nakreślić odpowiedź - czy warto inwestować w VR i czy niesie to ze sobą nową dawkę rozrywki?

Może zacznijmy trochę od historii. O wirtualnej rzeczywistości marzyli pisarze, reżyserzy filmów, inżynierzy, czy też twórcy gier video od wielu wielu lat. Każdy praktycznie wyobrażał sobie ją podobnie - w postaci idiotycznie wyglądającego hełmu i/lub gogli właśnie. Śmiesznie złożyło się, że właśnie tak wyglądają obecnie gogle VR. Producenci z każdym kolejnym produktem wciąż to ulepszają design takich produktów, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że same w sobie wyglądają dziwacznie, a po ich nałożeniu jest jeszcze lepiej. Osoba taka wygląda niepoważnie, a nadto wymachując łapami na wszystkie strony, może narobić więcej szkód, niż pożytku.

Pierwsze doświadczenia VR z nieudaną konsolą Nintendo.
Myślę, że bardzo krótką historią będzie przedstawienie konsoli do gier z 1994 roku firmy Nintendo - Virtual Boy. Nic o niej nie słyszeliście? I bardzo dobrze. Popatrzcie tylko, jak wygląda konsola i jak wygląda człowiek "w nią uzbrojony" na zdjęciu obok. Ciekawie prawda? Jakby właśnie uciekł z psychiatryka.

A same gry również były "wspaniałe". Konsola wyświetlała jedynie dwa kolory. Czarny i biały - powiecie. Nie, skądże znowu. Czarny i czerwony. Jedynym plusem konsoli był fakt, iż wyświetlała ona obraz 3D, lecz w sumie z VR nie miało to za dużo wspólnego.
Tak wyglądały gry na Virtual Boy. Może i ładne, ale te kolory...
Na ten "cud techniki" wydano aż... 22 gry, z czego większość nie opuściła granic Japonii. Nintendo zaliczyła przez ten eksperyment ogromną klapę finansową, a konsola została zaledwie po roku wycofana z produkcji.

A komfort działania? Żaden. Po kilkunastu minutach grania mieliśmy zagwarantowany ból oczu, zawroty głowy, czasem omdlenia, a epileptycy niezły "haj". Co wrażliwszym pewnie udawało się zwymiotować. Całość przykładało się do oczu, a że rozdzielczość była potwornie niska - to nie pomagało to w odbiorze gier. Swoją drogą gry same w sobie nie były wcale takie złe - uświadczyliśmy przygody Mario, jak i jego rywala - Wario, jednakże czy warto się dla nich męczyć oglądając je w dwóch kolorach? Odpowiedzcie sobie sami.

W kolejnym wpisie opiszę dla was najtańszy możliwy sposób skorzystania z VR czyli Google Cardboard!

0 komentarze :

Prześlij komentarz